Elizabeth Williams
35 lat - szczęśliwa żona oraz matka - lekarz
Już w wieku dziecięcym pragnęła ratować ludzkie życia. Kiedy miała sześć lat, ujrzała jak niewielki ptaszek spada z drzewa, więc od razu wzięła go delikatnie w swoje małe dłonie, po czym zaniosła do najbliższego weterynarza, który pomógł jej nowemu przyjacielowi. Od tego czasu postanowiła, że zostanie lekarzem i po wielu ciężkich latach nauki udało jej się zostać jednym z najlepszych chirurgów w kraju, a nawet i na świecie. Była naprawdę dobra w tym, co robiła. Do tego miała kochającego męża oraz synka, który rozczulał ją swoim uśmiechem. Jej życie było piękne i nie prosiła o nic więcej. Chciała tylko robić dalej to, co kochała i móc codziennie wracać do tętniącego radością domu, w którym czekali na nią najbliżsi. Okazało się jednak, że poprosiła o za dużo, a wszystko pękło jak bańka mydlana, bezpowrotnie.
Nie potrafiła ich uratować. Prawdopodobnie byli jednymi z pierwszych zakażonych. Pozbawione myślenia istoty, nastawione tylko na pożeranie ludzi, które przybrały postać jej męża oraz syna pragnęły ją zjeść, kiedy pewnego wieczora wróciła po ciężkim dniu w pracy do domu. Zabiła ich, próbując ratować swoje życie. Tylko to potrafiła uczynić, chociaż przez tyle lat dawała ludziom nadzieję na lepsze jutro. Od tego dnia nie mogła już tego robić, ponieważ nastały czasy, którym ich gatunek nie mógł zaradzić. Jej walka o przetrwanie rozpoczęła się tamtego dnia i chociaż chciała, żeby to wszystko okazało się snem, to szybko przekonała się o tym, że to okrutna rzeczywistość, której będzie musiała teraz stawić czoła.
Jej życie nie jest łatwe do uratowania. Trudno jej się przystosować do nowego świata, ale każdemu w ośrodku oferuje swoją pomoc. Stara się być silna. Próbuje, bo to jedyny sposób na to, żeby przetrwać. Jest w końcu tylko zwykłym człowiekiem, który nie chce umierać.
Nie potrafiła ich uratować. Prawdopodobnie byli jednymi z pierwszych zakażonych. Pozbawione myślenia istoty, nastawione tylko na pożeranie ludzi, które przybrały postać jej męża oraz syna pragnęły ją zjeść, kiedy pewnego wieczora wróciła po ciężkim dniu w pracy do domu. Zabiła ich, próbując ratować swoje życie. Tylko to potrafiła uczynić, chociaż przez tyle lat dawała ludziom nadzieję na lepsze jutro. Od tego dnia nie mogła już tego robić, ponieważ nastały czasy, którym ich gatunek nie mógł zaradzić. Jej walka o przetrwanie rozpoczęła się tamtego dnia i chociaż chciała, żeby to wszystko okazało się snem, to szybko przekonała się o tym, że to okrutna rzeczywistość, której będzie musiała teraz stawić czoła.
Jej życie nie jest łatwe do uratowania. Trudno jej się przystosować do nowego świata, ale każdemu w ośrodku oferuje swoją pomoc. Stara się być silna. Próbuje, bo to jedyny sposób na to, żeby przetrwać. Jest w końcu tylko zwykłym człowiekiem, który nie chce umierać.
POWIĄZANIA - ALBUM
____
Witam.
Buzi użyczyła mi Lena Headey.
Powiązania mile widziane.
Mam nadzieję, że nie jest tak źle.
[Witam się w imieniu (połowy) administracji i życzę miłej zabawy :). Niedługo przyjdę z kartą i liczę na jakiś wątek. ]
OdpowiedzUsuń[Tak to już jest z kartami, rzadko zadowalają, ale twoja na pewno nie jest kiepska :-) Może po prostu Ethan podczas walki z zombie dość mocno nadzieje się na jakiś pręt i będzie zmuszony do skorzystania z pomocy lekarza?]
OdpowiedzUsuńEthan
Nie bał się zombie od dłuższego czasu. Radził sobie z nimi bez najmniejszego problemu, odcinał im głowy szybkim machnięciem siekiery i wiedział, że te bezmózgie istoty nigdy nie zrobią mu krzywdy.
OdpowiedzUsuńA jednak.
Wybrał sie po zapasy, jak zwykle - sam. Nie lubił towarzystwa innych ludzi. Teren wydawał się spokojny, a wręcz zbyt spokojny. Słychać było tylko szelest drzew i szum wiatru. Skierował się do budynku stojącego na końcu ulicy. Z daleka wyglądał na hurtownię. Delikatnie uchylił drzwi, nie wiedząc, co zobaczy po drugiej stronie; przed oczami ukazały mu się góry jedzenia. Chleby, bułki, puszkowane produkty, napoje. Tak dziś wyglądał raj.
Ale niestety, nie był tu sam. Zaczęli wychodzić z każdej strony, okrążać go, osaczać; wiedział, że nie może wyciągnąć broni a więc bił je na oślep kijem bejsbolowym, który był jego najlepszą bronią dotychczas.
Po godzinie był wykończony. Zaczął uciekać, zatrzasnął za sobą metalowe drzwi małego pokoju. Nagle jeden ze szwędaczy niemalże dobrał mu sie do szyi; zmiażdżył mu głowę na ścianie, ale sam potknął się i nadział na jakiś pręt. Zrobiło mu się ciemno przed oczami ale wiedział, że jeśli teraz się podda, to umrze.
Nie wiedział jak udało mu się dotrzeć do obozu. Ostatnim obrazem, jaki zapamiętał, był wzrok przerażonego dziecka.
Obudził go przeogromny ból. Głośno syknął i otworzył oczy.
Ethan
[ Chętnie wysłucham Twoich pomysłów, bo ja sama wolę zaczynać niż wymyślać :) ]
OdpowiedzUsuńAudrey
[ A co ty na to, żebyśmy połączyli te pomysły? Zacznę i proszę uświadom mnie, gdzie jest ten błąd, bo chyba jestem za głupia i nie mogę go znaleźć. ]
OdpowiedzUsuńAudrey
Otworzył ciężko powieki. Ból paraliżował go od pasa w dół i wżerał się w każdą tkankę ciała, ale i tak był mniejszy niż w momencie, gdy nadział się na metalowy pręt.
OdpowiedzUsuńWidział wszystko przez mgłę, dopiero po paru chwilach obraz przed nim stał się przejrzysty. Ujrzał kobietę, siedzącą na krześle niedaleko. Automatycznie poderwał się, chcąc jak najszybciej wyjść z tego zamkniętego pomieszczenia, ale ból go sparaliżował i opadł ciężko na kozetkę. Już nie pamiętał, czemu tu trafił. Pojawiła się tylko wielka dziura w pamięci.
Pomimo przeogromnego bólu poderwał się raz jeszcze, tym razem wstał i ciężko zatoczył się na ścianę. Nie znał jej, nie ufał jej. Może to ona mu to zrobiła? Może trafił do innego obozu i chcą wyłudzić od niego informacje? A może ta rana to ślad po ugryzieniu...?
Ethan
Gdy zobaczył strach w jej oczach i usłyszał jej słowa automatycznie się uspokoił. Z bólem wymalowanym na twarzy położył się z powrotem na kozetce. Chciał coś powiedzieć, ale nie miał już siły. Zamknął powieki.
OdpowiedzUsuńObudził się. Nie miał pojęcia jaki jest dzień i ile tu leży.
Znów ujrzał tą samą kobietę.
Ból nieustannie mu towarzyszył.
- Długo to jestem? - zapytał i syknął po nieudanej próbie podparcia się na łokciach. Dawno nie czuł się tak bezradny wobec własnego ciała.
Ethan
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[Och, dziękuję! Oczywiście, jestem za kobiecym sojuszem lekarki i pielęgniraki, ponadto Ava przecież potrzebuje pomocy, bo jest w ciąży. No i: CESREI *_________________* i świetnie wykreowana postać, taka prawdziwa. ;]
OdpowiedzUsuńA. Mars
[a tam, wybaczam ;P
OdpowiedzUsuńCo do pomysłu może skoro Elizabeth jest lekarką to to połączyć. Może założyć że Jeremy i Elizabeth lepiej się dogadują, kobieta mogłaby jakimś cudem umieć dotrzeć do tego zamkniętego w sobie gnojka.
Teraz mogłaby zawędrować w ślad za nim do pobliskiego lasu gdzie Risto często trenuje strzelanie z łuku.
Poświęce chłopaka i można zrobić tak, że Jeremy jest chory, przeziębił się, ale zignorował to i teraz coraz bardziej odczuwa chorubsko, Elizabeth mogłaby usłyszeć i zobaczyć jak dusi się kaszlem...a dalej już wiadomo, opornie i powoli nakłonić do przymowania leków]
[Opisałam wszystko tak ładnie, a wszystko zniknęło. Nie wierzę, normalnie. x.x
OdpowiedzUsuńWięc po skrócie: Jose może wpadać do Elizabeth po leki na alergię, czasami i po jakiś inhalator jak będzie miała atak astmy, czy coś. Uznać można że zaufała kobiecie i czuję się przy niej swobodnie, więc zaprzyjaźniła się z nią + traktuję ją jak ciotkę, czy coś.
Słabo, ale chyba może być, co?]
[b]Jose[/b]
Jeremy odkad tu był, zachowywał się jakby nikogo nie potrzebował, był indywidualistą, który odtrącał od siebie każdego. Nie chciał by go poznano, nie chciał okazać, ze tam w środku ma więcej uczuć i emocji. Ludzie mu nie ufali, ale jednak cenili za umiejętności gdy było źle i zdawał sobie z tego sprawę. Wbrew swojemu uporowi, pozwalał by jednak osoba zbliżyła się, Elizabeth. Kobieta zachowywała się jak matka i to chyba złamało zawziętość dwudziestodwulatka. Każdy w końcu potrzebował takiej osoby i teraz zwłąszcza.
OdpowiedzUsuńPrzeziębienie, na początku lekki i jedynie drażniące...zmieniło sie w coś gorszego. Ostre napady kaszlu, stawały się uciążliwe, pojawiała się gorączka, która słabła w dzień, ale nocą zakłócała sen.
Dziś jak zwykle chciał potrenować lecz nie ryzykował wyjścia za teren. Dlatego właśnie, skrył się za budynkami i stojac w odpowiedniej odległości wypuszczal strzały w kierunku drzewa. Sięgnął po kolejną strzałę, umieścił i naciągnął cięciwę. Trzymał tak przez chwilę, zanim puścił. Grot wbił się idealnie w drzewo.
Nie mniej, nagle spokój zniknął. Zaczął kaszleć, szybko zmieniło się to w duszenei się. Upuścił łuk, oparł się o ścianę budynku.
Jeremy
Nie prowadził żadnych rozmów z osobami z obozu, no chyba, że musiał. Starał się tu bywać jak najrzadziej, bo widok żony wpatrzonej w Ryana bolał go nie tylko psychicznie, ale fizycznie. Może i powinien cieszyć się z jej szczęścia, ale był tym samym dupkiem co kiedyś. Chciałby mieć ją z powrotem dla siebie, ale miał do niej chociaż tyle szacunku by nie wchodzić w jej życie z buciorami. Cierpieli w samotności, oboje równie mocno. Tyle, że on miał problemy ze sobą od dawna. Śmierć dziecka tylko pogłębiła uczucie otępienia, cierpiał, ale i tak nie było go już wśród żywych.
OdpowiedzUsuńWciąż był cały obolały, ale już i tak czuł się lepiej.
- Jest okej - odparł. Zapanowała cisza. Nagle poderwał się z łóżka i pomimo ogromnego bólu zaczął się rozglądać w poszukiwaniu swoich ciuchów, bo był jak narazie tylko w bokserkach.
- Czuję się już dobrze. - odparł, choć bardzo perfidnie kłamał. Bolało go wszystko, ale wiedział, że tylko dwie rzeczy mogą uleczyć jego ból. A przebywanie tutaj bez żadnego wspomagacza prędzej czy później doprowadziło by go do halucynacji, które stawały się coraz bardziej realne im dłużej niczego nie wziął.
OdpowiedzUsuńZnalazł swoje ubrania. co prawda całe zakrwawione, ale na pewno były lepsze od samych bokserek. Naciągnął na siebie spodnie, ale z bluzki nie było już większego użytku. Pomacał kieszeń. Wciąż było tam małe, foliowe opakowanie.
Stanął przy drzwiach.
- Dzięki za pomoc i... - zapanowała chwilowa cisza, tak jakby szukał słów - opiekuj się Avą, ciężko przechodziła ciążę, a warunki nie sprzyjają - odparł i nacisnął klamkę, ale drzwi były zamknięte.